Blog turystyczny prezentujący sprawdzone pomysły na tanie zwiedzanie Europy.

piątek, 16 marca 2018

Camino de Santiago - co musisz wiedzieć, zanim wyruszysz w drogę?

Camino de Santiago to wspaniała przygoda, która jednak może być bardzo uciążliwa, jeśli nie jesteś do niej odpowiednio przygotowany. Co zatem zrobić przed wyjazdem, by zmniejszyć do minimum negatywne skutki codziennej wędrówki i czerpać z niej jak najwięcej?

Oznaczenie drogi do Santiago de Compostela

1. Wybierz odpowiednią dla siebie trasę Camino de Santiago.

Zanim zaczniesz planować wyprawę, musisz wiedzieć, że tras Camino jest kilka. Zastanów się dobrze, którą chcesz wybrać. Najbardziej popularna jest tzw. francuska. Jest ona stosunkowo mniej wymagająca i spotkasz na niej najwięcej osób, bo przytłaczająca większość pielgrzymów decyduje się wyruszyć właśnie na nią. Popularność zyskuje też trasa portugalska (od Lizbony, przez Porto, w dwóch wariantach - centralnym i nadbrzeżnym). Są też inne opcje - m.in.  Camino Primitivo, Camino angielskie czy Camino de Levante.

Każda trasa jest inna i ma co innego do zaoferowania. Jeśli zależy Ci na przebyciu tej najbardziej tradycyjnej (i zarazem popularnej), która wiedzie przez piękne zabytkowe miasta i miasteczka - wybierz Camino Francese. Jeśli wolisz obcowanie z naturą - dobrym wyborem może być Camino Primitivo. Jeśli zaś lubisz dzikie plaże i koi Cię widok morza - Camino del Norte lub nadbrzeżna wersja Camino Portugese są dla Ciebie.

Dla mnie najbardziej kusząca była trasa północna, Camino del Norte, o której informacje znajdziesz we wcześniejszych wpisach. Warto jednak wiedzieć, że jest to trasa dosyć wymagająca ze względu na spore różnice w wysokości terenu.

2. Sprawdź, gdzie na trasie znajdują się schroniska

Są dostępne różne przewodniki, z których można korzystać. Dzielą one całą trasę na mniejsze etapy, które są możliwe do zrealizowania w ciągu jednego dnia przez praktycznie każdego. Ale oczywiście nie musisz się nimi kierować w 100%. Sprawdź miejsca, w których znajdziesz albergue (czyli caminowe schronisko) i przemyśl, ile kilometrów dziennie chcesz chodzić. Nie musisz wszystkiego planować z góry i mocno Ci to odradzam. Jednego dnia bez problemu zrobisz 30 kilometrów, a innego 15 będzie kłopotliwe. Wszystko zależy od Twojej dyspozycji danego dnia, pogody, ukształtowania terenu na trasie, ludzi, których spotkasz i mnóstwa innych czynników.

Dlatego najlepiej jest wybierać kolejne miejsca na nocleg na bieżąco, z dnia na dzień. Sprawdzaj też opinie o albergue. Chyba przyjemniej spać w czystym miejscu z przyjaznymi hospitalero niż budzić się w nocy w panice, że za chwilę Cię zjedzą robaki, prawda? Chociaż uspokajając osoby obawiające się pluskiew - nie zdarzyło mi się przebywać w towarzystwie tych wątpliwie uroczych stworzeń, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.

3. Mierz siły na zamiary

Zaplanuj kilka dni urlopu więcej, niż zakładasz, że będziesz potrzebował na zrobienie danej trasy. Lepiej jest ten czas później spędzić w Santiago, w Finisterre, albo zwolnić przed końcem trasy, niż biec przez ostatnie etapy w stresie, że nie zdążysz dotrzeć na czas. Nie forsuj się. Nawet jeśli czujesz się dobrze. Dla mnie optymalną odległością do pokonania każdego dnia było 20 km. Raz przeszłam 40 km i mimo, że długo czułam się dobrze, ostatnie kilometry i kolejny dzień wspominam jak koszmar. Pamiętaj, że na Camino chodzisz codziennie i jeśli przesadzisz jednego dnia, Twój organizm nie omieszka Ci się odwdzięczyć.

4. Lepiej mniej niż więcej - co spakować na Camino?


Przygotowując się do Camino gdzieś przeczytałam, że jeśli przy pakowaniu zastanawiasz się, czy coś będzie Ci potrzebne, to po prostu tego nie bierz, bo nie będzie. To cała prawda. Ogranicz się do totalnego minimum. Plecak, który spakujesz będziesz nosić każdego dnia, przez kilka godzin. Nawet jeśli na początku wydaje on Ci się lekki, później dochodzi jeszcze zmęczenie, zakwasy, drobne urazy itd.

O czym natomiast nie możesz zapomnieć? (lista tworzona na Camino del Norte pokonywane we wrześniu)

  • Plastry (dużo plastrów), bandaż elastyczny, nożyczki, leki przeciwbólowe, maści przeciwzapalne (w takich ilościach stosowałam Voltaren, że miałam czasem wrażenie, że jest moim nowym balsamem do ciała), coś na ukąszenia owadów, coś do odkażania drobnych ran, elektrolity, magnez, krem z filtrem - krótko mówiąc: apteczka!
  • Małe kosmetyki - koniecznie małe, bo są lżejsze i dozwolone w bagażu podręcznym, a na 2-3 tygodnie 100 ml w zupełności Ci wystarczy. Moje kosmetyki zniknęły w tajemniczych okolicznościach (pewnie po prostu je gdzieś zostawiłam) już czwartego dnia i musiałam korzystać z kosmetyków znajomych (albo kupić nowe, ale wioski, po których wtedy chodziliśmy miały bardzo średni asortyment). A całe życie myślałam, że co jak co, ale bez mojego żelu do twarzy i odżywki do włosów to na wyjeździe nie dam rady.
  • Kilka par porządnych skarpetek, koniecznie wzmacnianych w newralgicznych miejscach. To naprawdę bardzo ważne, żeby liczbę pęcherzy i odcisków zmniejszyć do minimum.
  • Wygodne buty. Niby banał, ale bardzo ważny. Buty trekingowe muszą być odpowiednio rozchodzone. Nie zabieraj na wyjazd nowej pary, bo istnieje duża szansa, że po kilku dniach nie będziesz mógł w niej wytrzymać. Weź koniecznie drugą parę zakrytych butów, mogą być to buty sportowe, w których czujesz się wyjątkowo komfortowo. Będą ukojeniem w lżejsze dni. Nie zapomnij o klapkach, które przydadzą się zarówno pod prysznic jak i na popołudnia - nic tak nie przynosi ulgi zmęczonym stopom, jak wolność, którą dają klapki po całym dniu w ciężkim obuwiu. :) Czytając porady na różnych forach, wzięłam ze sobą też sandałki, ale zupełnie niepotrzebnie. Założyłam je może ze dwa razy, głównie przez to, że na Camino del Norte praktycznie codziennie trzeba było się taplać w błocie. :) Czytałam też opinie, że buty trekkingowe na Camino wcale nie są potrzebne. Być może na innych trasach. Ja sobie drogi północnej bez nich nie wyobrażam. Dzień czy dwa byłam zmuszona iść w zwykłych butach sportowych i na śliskich kamieniach albo w błocie zadanie to wcale nie było łatwe.
  • Trzy sportowe koszulki, najlepiej odprowadzające pot. Naprawdę nie potrzebujesz więcej.
  • Dwie pary długich, wygodnych spodni (myślę, że z jedną też na upartego można dać radę:) i krótkie szorty
  • Kilka par majtek
  • Dla kobiet - dwa staniki, najlepiej sportowe
  • Ciepła bluza
  • Lżejsza bluza / sweter
  • Kurtka przeciwdeszczowa
  • Kompaktowy śpiwór - jeśli nie zamierzasz spać w namiocie, a tylko w albergue, taki na 20-15 stopni wystarczy. Nigdy w nocy nie zmarzłam, a należę raczej do osób ciepłolubnych. :)
  • Zatyczki do uszu lub słuchawki.  Koniecznie. Tylko lepiej wypróbuj wcześniej, czy się sprawdzają. Ja zamiast zatyczek zabrałam specjalne wyciszające słuchawki (takie, które są używane na budowach) i każdego wieczoru byłam sobie za to wdzięczna.
  • Przewodnik Camino - najlepiej w telefonie lub ebooku w wersji elektronicznej
  • Powerbank - często się zdarza, że na kilkunasto lub kilkudziesięcioosobową salę jest dostępnych tylko kilka kontaktów (rekordem były dwa).
  • Okulary przeciwsłoneczne 
  • Saszetka, tzw. nerka. Było to bardzo wygodne mieć na wierzchu portfel i wszystkie dokumenty (szczególnie paszport pielgrzyma) i nie musieć za każdym razem ściągać plecaka, albo prosić kogoś, by nam coś z naszego bagażu wyciągnął.
  • Słuchawki i ulubiona muzyka - chociaż to pewnie zależy. Ja nie wyobrażam sobie, bym nie mogła się czasem "wyłączyć" i iść słuchając tylko muzyki.
  • Pidżama :)
Co wzięłam, a było mi niepotrzebne?
  • Czytnik ebooków. Myślałam, że spędzę choć kilka wieczór na lekturze. Nope. Czytnik wykorzystałam tylko kilka razy sprawdzając coś w przewodniku - ale mogłam to równie dobrze zrobić w telefonie.
  • Wspomniane wcześniej sandałki
  • Nie powiedziałabym, że aparat fotograficzny był mi niepotrzebny, ale jeśli nie jesteś zagorzałym fanem fotografii, to możesz sobie śmiało odpuścić ten bagaż. Ja następnym razem mocno zastanowię się nad wersją bardziej kompaktową, ewentualnie lepszym telefonem z aparatem.
Czego nie miałam, a wezmę następnym razem?
  • Kijki trekingowe. Nie wierzyłam, ale one naprawdę robią robotę. Szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Choć chyba nie można ich przewozić w bagażu podręcznym - rozważę zakup w pierwszej miejscowości do której dotrę. Na pewno na kolejne Camino nie wybiorę się bez nich.
  • Jednorazowe prześcieradło nasączone płynem przeciw insektom. Dla większego komfortu psychicznego.

5. Czy to bezpieczne iść samej?

Często padają takie pytania od przedstawicielek tej piękniejszej płci. Odpowiadam: TAK! Ja na pierwsze Camino sama nie pojechałam, ale wiele jego fragmentów szłam sama i ani przez sekundę nie czułam się zagrożona. I na następne już raczej ruszę w pojedynkę. Nikt, kogo znam i kto przeszedł Camino nie wspomina ani jednej niebezpiecznej sytuacji. Jeśli mimo to masz wątpliwości i nieswojo się czujesz zupełnie sama na trasie - wybierz drogę francuską, najchętniej uczęszczaną. Tam szanse na zupełnie samotną wędrówkę są minimalne.

Oczywiście trzeba pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. To nie jest tak, że na Camino nigdy nic złego się nie wydarzyło, ale pamiętajmy, że takie sytuacje mogą zdarzyć się wszędzie. Zachowanie zdrowego rozsądku jest kluczowe, również w trakcie tej drogi.

Miej na uwadze, że znakomita większość pielgrzymów, w trakcie swojej wędrówki zawiera nowe znajomości. Wiele z nich przeradza się w długotrwałe przyjaźnie. Jest zatem ogromna szansa, że nawet wyruszając samotnie, szybko znajdziesz towarzyszy.

Jeśli natomiast wyruszasz z kimś, miej pewność, że się dogadacie w nawet najbardziej kryzysowych sytuacjach. No i że będziecie szli podobnym tempem i nikt nikogo nie będzie gonił (ani spowalniał). Nie ma nic bardziej frustrującego w trakcie drogi niż zła atmosfera...

6. Buen Camino!

Wiesz już co wg mnie powinieneś sobie przemyśleć i w co się zaopatrzyć. Pozostaje podjąć tych kilka kluczowych decyzji i ruszyć w drogę.
Powodzenia!
Buen Camino :)

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Pasjonatka podróży i języków obcych. Na co dzień sporo pracuję (w korporacji i w ngo), studiuję też podyplomowo, ale postanowiłam jeszcze znaleźć czas na pisanie bloga, który powstał dawno temu, ale świeci pustkami. Czas to zmienić! Moje ulubione europejskie kierunki: Puglia (południe Włoch) i północ Sycylii. Odwiedzane w ostatnich latach europejskie państwa: Francja (gdzie przez ponad 1,5 roku mieszkałam), Włochy, Hiszpania, Irlandia, Niemcy, Litwa, Czechy, Wielka Brytania, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra i Grecja. Najbliższy plan podróży: zachodnie wybrzeże Francji (czerwiec 2018)

Paryż - trochę inne spojrzenie

Choć o Paryżu napisałam już sporo, to jednak mam wrażenie, że po ostatnich dwóch miesiącach (pomieszkuję tu służbowo), mam trochę inne pode...

Najchętniej czytane