Gdy całkiem niedawno spacerowałam po parku Jezior Plitvickich (przemarznięta, w śniegu po kolana, pomimo, że był to koniec marca...), niespodziewanie zadzwonił telefon od mojej koleżanki. Otóż koleżanka dzwoniła z pytaniem, co ma zrobić, bo właśnie uciekł jej samolot. I byłam pierwszą osobą, o której pomyślała. W końcu tyle miałam już w podróży dziwnych akcji, że na pewno będę wiedziała co zrobić.
Kilka dni temu z kolei zadzwonił do mnie kolega z pracy, z urlopu. Linie lotnicze zgubiły mu bagaż i pomyślał, że na pewno doradzę mu szybciej, niż jakikolwiek konsultant.
Uznałam, że czas się nad sobą zastanowić. Czemu niby ludziom się kojarzę głównie z przypałami? Odpowiedź przyszła szybko. Faktycznie tych nietypowych sytuacji trochę się już w moim życiu wydarzyło. A poza tym to właśnie z takich przygód powstają zabawniejsze opowieści. Dlatego też podzielę się z Wami tym, co już wiem - może komuś ta wiedza się kiedyś przyda.
1. Wybita szyba w wypożyczonym chorwackim samochodzie... W Sarajewie.
To jest mój absolutny numer 1 wśród stresujących sytuacji wyjazdowych. Być może dlatego, że sytuacja jest najświeższa, bo z ostatniego wyjazdu. W każdym razie nie polecam zostawiania samochodu (szczególnie na chorwackich blachach) w centrum Sarajewa (nawet na płatnym parkingu, nawet na godzinę, nawet o 18). Oczywiście to spore uogólnienie, bo taka niespodzianka może nas zaskoczyć wszędzie, ale mimo wszystko trauma nie pozwala mi Was nie ostrzec.
A co zrobić gdy mimo wszystko podobne niefortunne wydarzenie Wam się przytrafi? Jeśli macie wykupione rozszerzone ubezpieczenie, a poza tym zgłosiliście wcześniej w wypożyczalni, że będziecie samochodem opuszczać granice państwa - możecie odetchnąć spokojnie. Stracicie co najwyżej trochę czasu na posterunku, zgłaszając sprawę policji. Pamiętajcie, że ubezpieczyciel będzie potrzebował specjalnego zaświadczenia od funkcjonariuszy, żeby pokryć koszty naprawy. Zaświadczenie to może się też przydać na granicy - kontrole na granicach w tym regionie są nadal dość szczegółowe.
Gorzej, jeśli rozszerzonego ubezpieczenia, wykupionego w danej wypożyczalni nie macie i nie doczytaliście w umowie najmu samochodu, że fakt wyjazdu do innego kraju trzeba wcześniej zgłosić. W naszym przypadku wiązało się to z jakąś szaloną opłatą 5 euro - więc gdyby tylko człowiek doczytał...
Ale że nie doczytał, to była duża spina i nieprzespana noc. Bo nie wiadomo, jak na granicy zareagują na brak tylnej szyby, skoro czepiali się przy wjeździe do Bośni o zarysowania samochodu. Bo nie wiadomo, czy lepiej iść na policję w Sarajewie, by zgłosić sprawę, pokryć koszty kary nałożonej przez wypożyczalnię i spokojnie przejechać granicę. Nie wiadomo wreszcie, jak szkodę wycenią przy oddawaniu samochodu i czy ubezpieczyciel (mieliśmy dodatkowe ubezpieczenie, ale nie to, które sugerowała wypożyczalnia) te koszty pokryje.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się jechać z Sarajewa do Zagrzebia z ręcznikiem udającym szybę, a granicę przejechaliśmy ze wszystkimi szybami opuszczonymi (och, jak było gorąco... pomimo temperatury na poziomie 0 stopni) i nikt o nic nie pytał. Samochód udało się oddać bez większych problemów już w Chorwacji, a ubezpieczyciel ostatecznie zwrócił nam koszty pobrane wcześniej z kaucji przez wypożyczalnię - 250 euro. Także wszystko skończyło się dobrze, ale mieliśmy po prostu masę szczęścia. Nie róbcie tego w domu.
2. Spóźnienie na samolot, choć na lotnisku byłam wyjątkowo przed czasem
Nie jestem z tego dumna, ale często zdarza mi się spóźniać lub wpadać na ostatnią chwilę, również w takie kluczowe miejsca jak dworce i lotniska. Tym razem jednak było inaczej. Wszystko poszło zgodnie z planem, a ja półtorej godziny przed odlotem grzecznie czekałam już na lotnisku. Przeszłam wszystkie kontrole, kupiłam sobie kawkę i dumnie się usadowiłam nieopodal bramek.
Kilka dni temu z kolei zadzwonił do mnie kolega z pracy, z urlopu. Linie lotnicze zgubiły mu bagaż i pomyślał, że na pewno doradzę mu szybciej, niż jakikolwiek konsultant.
Uznałam, że czas się nad sobą zastanowić. Czemu niby ludziom się kojarzę głównie z przypałami? Odpowiedź przyszła szybko. Faktycznie tych nietypowych sytuacji trochę się już w moim życiu wydarzyło. A poza tym to właśnie z takich przygód powstają zabawniejsze opowieści. Dlatego też podzielę się z Wami tym, co już wiem - może komuś ta wiedza się kiedyś przyda.
1. Wybita szyba w wypożyczonym chorwackim samochodzie... W Sarajewie.
To jest mój absolutny numer 1 wśród stresujących sytuacji wyjazdowych. Być może dlatego, że sytuacja jest najświeższa, bo z ostatniego wyjazdu. W każdym razie nie polecam zostawiania samochodu (szczególnie na chorwackich blachach) w centrum Sarajewa (nawet na płatnym parkingu, nawet na godzinę, nawet o 18). Oczywiście to spore uogólnienie, bo taka niespodzianka może nas zaskoczyć wszędzie, ale mimo wszystko trauma nie pozwala mi Was nie ostrzec.
A co zrobić gdy mimo wszystko podobne niefortunne wydarzenie Wam się przytrafi? Jeśli macie wykupione rozszerzone ubezpieczenie, a poza tym zgłosiliście wcześniej w wypożyczalni, że będziecie samochodem opuszczać granice państwa - możecie odetchnąć spokojnie. Stracicie co najwyżej trochę czasu na posterunku, zgłaszając sprawę policji. Pamiętajcie, że ubezpieczyciel będzie potrzebował specjalnego zaświadczenia od funkcjonariuszy, żeby pokryć koszty naprawy. Zaświadczenie to może się też przydać na granicy - kontrole na granicach w tym regionie są nadal dość szczegółowe.
Gorzej, jeśli rozszerzonego ubezpieczenia, wykupionego w danej wypożyczalni nie macie i nie doczytaliście w umowie najmu samochodu, że fakt wyjazdu do innego kraju trzeba wcześniej zgłosić. W naszym przypadku wiązało się to z jakąś szaloną opłatą 5 euro - więc gdyby tylko człowiek doczytał...
Ale że nie doczytał, to była duża spina i nieprzespana noc. Bo nie wiadomo, jak na granicy zareagują na brak tylnej szyby, skoro czepiali się przy wjeździe do Bośni o zarysowania samochodu. Bo nie wiadomo, czy lepiej iść na policję w Sarajewie, by zgłosić sprawę, pokryć koszty kary nałożonej przez wypożyczalnię i spokojnie przejechać granicę. Nie wiadomo wreszcie, jak szkodę wycenią przy oddawaniu samochodu i czy ubezpieczyciel (mieliśmy dodatkowe ubezpieczenie, ale nie to, które sugerowała wypożyczalnia) te koszty pokryje.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się jechać z Sarajewa do Zagrzebia z ręcznikiem udającym szybę, a granicę przejechaliśmy ze wszystkimi szybami opuszczonymi (och, jak było gorąco... pomimo temperatury na poziomie 0 stopni) i nikt o nic nie pytał. Samochód udało się oddać bez większych problemów już w Chorwacji, a ubezpieczyciel ostatecznie zwrócił nam koszty pobrane wcześniej z kaucji przez wypożyczalnię - 250 euro. Także wszystko skończyło się dobrze, ale mieliśmy po prostu masę szczęścia. Nie róbcie tego w domu.
2. Spóźnienie na samolot, choć na lotnisku byłam wyjątkowo przed czasem
Nie jestem z tego dumna, ale często zdarza mi się spóźniać lub wpadać na ostatnią chwilę, również w takie kluczowe miejsca jak dworce i lotniska. Tym razem jednak było inaczej. Wszystko poszło zgodnie z planem, a ja półtorej godziny przed odlotem grzecznie czekałam już na lotnisku. Przeszłam wszystkie kontrole, kupiłam sobie kawkę i dumnie się usadowiłam nieopodal bramek.
Godzina
odlotu zbliżała się nieubłaganie, a ja nigdzie nie widziałam nazwy miasta, do
którego miałam lecieć - Katowic. Pojawiły się za to inne znajomo brzmiące –
Kraków, Gdańsk, Warszawa… Dwadzieścia minut przed planowanym odlotem
postanowiłam dopytać obsługi lotniska, czemu nie informują, że lot będzie
opóźniony.
Okazało
się, że nie będzie. Mój samolot właśnie kołuje, startując z innego terminala. Sytuacja miała miejsce kilka lat temu, ale nadal nie mogę się nadziwić jak bezbłędnie zadziałał system kontroli na lotnisku i zastanawiam się, czy gdybym wsiadła do innego samolotu, to ktoś by w ogóle zauważył?
Wtedy jednak już było za późno na takie kombinacje, dostałam ostatecznie od lotniska nowy bilet na "za dwa dni". Nie było to zbyt dużym problemem, bo i tak mieszkałam wtedy we Francji.
Okazuje się jednak, że jeśli się spóźnisz na samolot to nawet tanie linie są w stanie przebukować Twój bilet na najbliższy lot do wybranej destynacji, na którym będą wolne miejsca. Zwykle wiąże się to z długimi godzinami spędzonymi na lotnisku, żeby sprawdzić, czy na pewno po odprawie to miejsce dla nas się znajdzie i opłatą manipulacyjną - ok. 100 euro. Warto jednak pamiętać, że nie ma konieczności kupowania w tej sytuacji nowego biletu - którego cena może być już znacznie wyższa.
3. Uszkodzony / zagubiony bagaż podczas lotu.
Ląduję sobie radośnie na jednym z europejskich lotnisk, a tu się okazuje, że moja nowiutka walizka, oddana z pełnym zaufaniem do luku bagażowego, wyjeżdża na taśmie z pokaźnym pęknięciem. Oczywiście automatycznie chciałam jak najszybciej wyjść ze strefy odbioru bagażu, żeby gdzieś spokojnie usiąść i wygooglować co w takiej sytuacji mam zrobić. Nie róbcie tego. Szybko się przekonałam, że był to błąd.
Jeśli zauważycie jakiekolwiek uszkodzenie mechaniczne bagażu po jego odebraniu, idźcie od razu do obsługi lotniska, żeby to zgłosić. Niby można takie uszkodzenie zgłosić też później, ale trzeba udowodnić, że sytuacja na pewno miała miejsce podczas lotu - a to może być kłopotliwe.
Warto sprawdzić od razu na stronie przewoźnika, jak wyglądają jego procedury w takim wypadku. Zwykle takich informacji udzieli też pracownik lotniska. W mojej sytuacji, posiadając już spisany na lotnisku protokół, wraz z jego numerem referencyjnym, wysłałam maila na dedykowany adres przewoźnika, opisując szkodę i załączając:
- zdjęcie karty pokładowej,
- zdjęcie wywieszki bagażowej,
- zdjęcie szkody,
- zdjęcie protokołu spisanego na lotnisku.
Ważne, żeby to zrobić w ciągu 7 dniu od daty lotu.
Po kilku dniach otrzymałam mail od przewoźnika z linkiem do firmy, która zajmuje się naprawami bagażu, oczywiście w tej sytuacji nieodpłatnie. Firma uznała, że walizka nie nadaje się do naprawy i otrzymałam nowiutki, najbardziej zbliżony do mojej model kurierem - wszystko to na koszt przewoźnika. Co istotne, taka usługa przysługuje nam również bez wykupionego dodatkowego ubezpieczenia - ja takiego nie miałam. :)
W przypadku zagubienia bagażu, procedura wygląda podobnie - trzeba jak najszybciej zgłosić się do obsługi lotniska w strefie odbioru bagażu, spisać odpowiedni protokół, wysłać maila do przewoźnika z odpowiednimi dokumentami. Warto wiedzieć, że linie lotnicze zwracają w tym przypadku zwykle do 100 USD za wydatki, które musimy ponieść w związku z zagubionym bagażem (np. kupując niezbędne kosmetyki czy ubrania). Należy je zgłosić do 21 dni od daty lotu.
Czy przypały psują podróż?
Pewnie trochę tak, jeśli się nimi bardzo stresujemy. Lepiej zmienić podejście i zamiast denerwować się na rzeczy, na które nie mamy już wpływu - szukać szybko rozwiązań. To, że będziemy rozpamiętywać daną sytuację i żałować każdej dodatkowo wydanej złotówki nic nie zmieni. Zamiast tego wyciągnijmy wnioski na przyszłość i lepiej się przygotujmy do kolejnej podróży. A aktualną sytuację obróćmy w żart - serio, każdą można!
Dla mnie z takimi kryzysowymi sytuacjami na wyjazdach jest trochę jak z tęczą. Wszyscy (prawie) wkurzamy się, gdy pada deszcz, ale czasem przynosi on nam też coś o wiele ciekawszego niż bezchmurne niebo. :D Wiem, że banalne porównanie, ale bardzo lubię to zdjęcie. I nie znalazłam żadnego lepiej pasującego do tego posta, wybaczcie. ;)